ciao Italia!
Bladym świtem zwlekliśmy się z łoża. Pożegnaliśmy się z kochana Tzou i ruszyliśmy na wylotówkę. W 10 minut złapaliśmy auto do Trieste, a dokładniej do jakieś wioski za Triestem. Tam utknęliśmy dwie gdziny, bo jak ciołki staliśmy w zły miejscu. Pan na motorze powiedział nam, że żle stoimy i że nic nie złapiemy i żebyśmy sobie szli na autobus. No to zmieniliśmy miejsce i w 5 minut złapaliśmy okazję prosto na próg weneckiej wyspy. YeeeAAA