Geoblog.pl    salicjo    Podróże    otostop in Turkiye    KAPADOKYA
Zwiń mapę
2009
23
lip

KAPADOKYA

 
Turcja
Turcja, Nevşehir
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3691 km
 
Do Nevsehir dotarliśmy dzięki stopowi, który sam się złapał:) Potem spędziliśmy z naszym Mehmedem jeszcze kilka dobrych godzin - taka próbka tego co będziemy podziwiali przez kolejny tydzień. Wieczorem zostaliśmy dowiezieni do Aysen. Bardzo się cieszyłam, że nareszcie pogadam z dziewczyną. Od tygodni otaczały mnie same chłopy:)
Aysen miała piękne przestronne mieszkanie i bardzo europejską łazienkę jak na tureckie warunki. Po kilku dniach cudownie się umyć...
Wieczorem wyskoczyliśmy do Ugrup na piwko. Dołączyła do nas jeszcze jedna dziewczyna. Wracaliśmy razem ok 22, dziewczyny przyznały, że nigdy nie wracają tak późno. Mhhh no tak przyjemności życia nocnego poza wielkimi miastami są zarezerwowane tylko dla facetów...oh burzyła się moja feministyczna krew...

Pierwszego dnia zwiedziliśmy Goreme. Urocze miasteczko. Zakładaliśmy, że będzie pełno nastręczających się sprzedawców, ale byliśmy mile zaskoczeni, że nikt do nas nie zagadywał. Szybko udaliśmy się w stronę skansenu. Paweł oddał się fotografii, a ja podziwianiu pięknych kolorowych fresków w kaplicach. Potem ayran i na drugą stronę, gdzie jak się okazało ścieżki, dolinki tufowe o wiele piękniejsze niż wszystko co znajduje się w obrębie muzeum. W jednej z forma skalnych spotkaliśmy hipisów, którzy poszukiwali ukrytych komnat w formach skalnych w wieżyczkach i grzybach. Paweł zwabiony wspinał się na trzeci poziom i stwierdził, że musimy się tu kiedyś przekimać. Potem podążyliśmy tam gdzie oczy poniosą. A wabione kolorem różowych skał zaniosły nas do cudownej Rose Valley. Naszym oczom ukazał się piękny płaskowyż. "Chce tam wejść" - powiedział Paweł i nawet nie podejrzewałam, że jego życzenie zostanie spełnione już za 2 dni:)

Kolejny dzień przeznaczyliśmy na zwiedzanie Doliny Ihlara. Tym razem błąd - postawiliśmy na komunikację miejską i .. dojechaliśmy pół godziny przed zamknięciem doliny. Do tego spędziliśmy 3 godziny próbując się wydostać z tej pułapki z Aksaray, gdzie powinniśmy się bez problemu przesiąść do busa do Doliny Ihlara. Czasu wystarczyło na wysączenie coli i odnalezienie przystanku. Za to we wiosce Paweł stał się ulubieńcem dziadków i babć, którzy to koniecznie chcieli dotknąć jego brody. Byliśmy tak źli, że straciliśmy dzień, że wszystko nas waliło i chcieliśmy jak najszybciej wrócić do naszej Aysen. A tam kolejna niespodzianka. Aysen nie może nas dłużej hostować, bo jej chłopak dziś przyjezdza, a ona nie może się przyznać, że należy do cs i że nocowała jakichkolwiek facetów. M na to, że go przekonamy, a ona, że to nie możliwe i że musimy coś wykombinować. Bierzemy głęboki oddech i udajemy się z Pawłem na naradę. W tym czasie Aysen z poczucia winy robi pyszną kolację, a my robimy wszystko, żeby przekonać ją, że nie ma problemu i żeby się nie martwiła. Damy sobie radę - co by nie:) Zjedliśmy i w dobrych humorach pobiesiadowaliśmy. Mimo wszystko Aysen była dla nas tak kochana, że nie potrafiliśmy się na nią gniewać. Poszliśmy w stronę Goreme. Wszystkie autobusy już dawno pojechały, więc szliśmy sobie po gwiazdami...życie on the road. Jak się zmęczyliśmy po prostu znaleźliśmy dobre miejsce i do spania. Rano okazało się to pole winogron. Spanie w namiotach ma to do siebie, że nawet jakbyśmy chcieli pospać do 12 przez upał i słońce to niemożliwe. Zanim zwineliśmy majdan, ludzie zaczeli wychodzić w pole w tym dzieci, które radośnie nam machały. Śniadanko spałaszowaliśmy w Goreme i ... gdzie teraz, no to może na ten płaskowyż co to się zamarzył Pawłowi. Nie wiemy jak, bo nie znamy nazwy, wiec nawet nie ma jak zapytać się jak tam dojść.
-cześć gdzie idziecie?
-na górę, przy rose valley
-gdzie?
-tam
-a co tam jest
-góra

i takie rozmowy o górze:))) Zastanawialiśmy się czy na owej górze będzie żandarma. Jacyś spotkani ludzie powiedzieli, że oni chcieli spać na łonie natury i żandarma wywiozła ich do hostelu. Nie zrażeni cały dzień kombinujemy jak ominąć dolinę i dostać się na drugą stronę. Idziemy idziemy i dochodzimy do ścieżki, już prawie zachodziło słońce. A przed nami podejście. Paweł poszedł obadać "szlak" i w ciągu 30 min wchodzimy na naszą górę:))) Bosko. Żywego ducha w okół. Paweł oddaje się fotografowaniu, a ja podziwiam Rose Valley skąpaną w słońcu. Przed nami też widok na całą naszą nocną i dzienna trasę. Rozbijamy się na zboczu i godzinami lezymy na karimatach oglądając gwiazdy.
To był wyjątkowy poranek, pierwszy raz od dawna nie słyszałam porannego ezawu, nie słyszałam nic oprócz wiatru.

Początkowo mieliśmy zejść i łapać stopa. Ale obeszliśmy cały płaskowyż. Dla Pawła to było jak chodzenie po księżycu. Ja zbierałam kamienie, które potem zgubiłam nie wiem gdzie. Piękny treking. Szkoda, że Paweł nie zrobił zdjęcia małej kapliczce (czy muzułmanie mają kapliczki), jedyne miejsce gdzie można było zażyć cienia.
Potem w dól i do drogi.
Zatrzymał się samochód z rodzinką z Ankary. Ich ok 10 letni dzieciak, świetnie mówił po angielsku i jak dowiedział się co robimy, powiedział do ojca, że on za rok też tak chce na wakacje:)
W Ugrup "kąpiel" w toalecie a jakieś knajpie i w drogę do Konyi.

**********************************************************************************************

Until we got through stopowi Nevsehir, who himself caught up:) Then we spent with our Mehmed few good hours - that sample of what we will be admired by the next week. Evening we were transported to Aysen. We are very happy that finally I'll talk to a girl. For weeks I was surrounded by the same fellows:)
Aysen had a beautiful apartment and very spacious bathroom as the European Turkish conditions. After a few days to wash up wonderfully ...
Ugrup jump at the evening for beer. Joined us yet another girl. We drove back together about 22, the girls admitted that they never come back so late. Mhhh no so fun nightlife outside big cities are reserved only for guys ... oh my feminist demolished blood ...

The first day we visited the Goreme. Charming town. We assumed that it will be full of nastręczających sellers, but we were pleasantly surprised that none of us zagadywał. Quickly we went toward the museum. Paul gave up photography, and I was admiring the beautiful colored frescoes in the chapels. Then ayran and on the other side, where the path as it turned out, valleys tufa much more beautiful than anything is within the museum. In one form of rock encountered hippies who searched for hidden chambers in the forms of rock in the towers and mushrooms. Paul lured climbed to the third level and found that we used to sleep here. Then we followed where his eyes to bear. And the color pink, rocks, lured They took us to the beautiful Rose Valley. We saw the beautiful plateau. "I want to go there" - said Paul, and even suspected that his wish will be fulfilled already for 2 days:)

Another day devoted to visit the Valley Ihlara. This time the mistake - we focused on public transport and .. we arrived half an hour before the closing of the valley. For this we spent three hours trying to get out of this trap of Aksaray, where we should be no problem to change the bus to the Valley Ihlara. Time enough for wysączenie coli and to find the bus stop. But in the village of Paul became a favorite of my grandparents and grandmothers who necessarily want to touch his beard. We were so bad that we lost the day that all of us was pounding and we wanted to go back to our Aysen. And theres another surprise. Aysen no longer can we host it because her boyfriend arrives today, and she can not admit that it belongs to cs, and that any of the guys slept. M that we find it, and it states that it is not possible and that we need to figure out something. We take a deep breath and go with Paul on the council. At the time of the Aysen guilt makes a tasty dinner, and we will do our best to convince her that there was no problem and not to worry. We can manage - what would not:) We ate in a good mood pobiesiadowaliśmy. After all, Aysen was so dear to us that we could not be angry at her. We went in the direction of Goreme. All buses have long traveled, so we walked to the stars ... life on the road. How jaded you just find a good place and to sleep. Morning found the box of grapes. Sleeping in tents is to himself that even if we wanted to sleep up to 12 by the heat and the sun is impossible. Before zwineliśmy yard, people began to leave the field in the children who happily waved to us. Spałaszowaliśmy breakfast 'in Goreme and ... where now, no it can on this plateau as it is dreamed Paul. We do not know how, because I do not know the name, so I do not even have to ask how to get there.
-Hi where are you going?
-Up, the rose valley
-Where?
-Tam
-And what is there
-TOP

and such talk about the top:))) wondered whether this would be top of the gendarme. Some gathering of people said that they wanted to sleep in the nature thereof and gendarme exported to the hostel. Not alienating the whole day as we combine to bypass the valley and get to the other side. We go and we come to the track, the sun almost. And before our approach. Paul went obadać "trail" and within 30 minutes on, go to our top:))) Bosco. In about a soul. Paul indulges in photography and I admire Rose Valley bathed in sunlight. In front of us a view of the whole night and day our route. Pitched on a slope, and we lay on the karimatach hours watching the stars.
It was a unique morning, the first time since we have not heard ezawu morning, I did not hear nothing but wind.

Initially, we had to go and catch rate. But I walked the entire plateau. For Paul it was like walking on the moon. I used to collect stones, which they then lost I do not know where. Beautiful trekking. It is a pity that Paul did a small chapel pictures (whether Muslims have the chapel), the only place where you could take your shadow.
Then down and up the road.
He stopped the car with my family in Ankara. Their about 10 year old kid, spoke English very well, and how he learned what we do, he said to his father that he was a year too, so he wants to vacation)
In Ugrup "swim" in the toilet and some pub and go to Konya.




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
vicealigator
vicealigator - 2009-12-14 23:57
A ja jeszcze pare dni temu bylem w Kapadocji :)
Pozdrawiam
 
 
salicjo
Ania Hojwa
zwiedziła 9% świata (18 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 13 komentarzy13 448 zdjęć448 7 plików multimedialnych7
 
Moje podróżewięcej
11.02.2012 - 11.02.2012
 
 
10.08.2011 - 19.08.2011
 
 
28.01.2011 - 13.02.2011