Na granicy słowacko-węgierskiej Paweł zagadał do jakiegoś młodego chłopaka i okazało się,że jedzie on do Budapesztu (WSPANIALE). Nasz kierowca Piotrek - amator red bull mieszanych z espresso, był wyluzowanym kolesiem. Opowiadał jak jeździł po Hiszpanii i Francji i o podróżnikach na gapę np. w zawieszeniu. Super się jechało. Wysiedliśmy pod Aszantem:) A że już zmierzchało, zaczęliśmy szukać miejsca na namiot. Wzięłam latarkę i zdecydowałam, że jeszcze spróbuje coś złapać i udało się. Najpierw dwój młodych dresików wzięło nas na pobliską stację, a tam złapaliśmy gościa, który jechał do Szeged - bosko. 10 km od Szeged rozbiliśmy się pod stacją benzynową i w kimę.
***************************************************************************************************************
At the border between the Slovak-Hungarian Paul spoke to a young boy and it turned out that he is going to Budapest (GREAT). Our driver Peter - amateur red bull mixed with espresso, a laid-back guy. He told me how to ride in Spain and France and voyages of discovery which stowaways such as suspension. Super be traveled. We got into Achuant:) And that already dusk, so we had to find space for a tent. Took flashlight and decided I still try to grab some car and succeeded. First, two young fellow in sport suits (ha ha) took us to the nearby station, and there we got a guy who went to Szeged - divine!!. 10 km from Szeged we pitched up at the gas station and...sweet sleep