dalej oby jak najszybciej do Sofi

Powiedzmy, że to było Nis albo za Nis...szczerze pojęcia nie mam, stanęliśmy na stacji pełnej tureckich rodzin z samochodami o niemieckich rejestracjach i szybko zatrzymała nam się ekipa w osobówce. Poznali się przez internet. Kierowca dał posta "hej jadę do Turcji, kto ze mną?" i zgłosiła się do niego para: Turek i Iranka. Czadowi ludzie. Koleś opowiadał jak w Hiszpani jeżdził na stopa i ich okradli ze wszystkiego i ciągle powtarzał "Turcja is dangerous" i że on by nigdy nie pojechał na stopa do Turcji. Ok 20 km przed granicą w coś uderzyliśmy, ni to pies ni to krowa...jedziemy dalej. Na granicy pod samochodem obok została noga....krowia (fuj). Komórki i aparaty poszły w ruch i sesja zdjęciowa jako kierowca walczy, żeby oderwać nogę z zawieszenia. Okropieństwo. A na granicy rozgrywały się dantejskie sceny. Ogromny korek i setki sfrustrowanych Turków.
Po kliku godzinach przejechaliśmy. Chcieliśmy się gdzieś zatrzymać i rozbić, ale mieliśmy nagraną couch surferkę Nadię, a że była już 12 nie chcieliśmy jej robić kłopotu. Nasze Turki mówią, że "Bugaria is dangerous" i żebyśmy nie spali w namiocie, ale my że spoko i mogą nas wyrzucić gdzie im pasuje. Wyrzucili nas pod jakimś super marketem chyba Metro. W końcu resztami kasy na komórce pytamy Nadie, czy jeszcze nie śpi, bo jak nie to jesteśmy przed sklepem. I przyjechała od razu ją poznałam i tak się ucieszyłam, że nie musimy spać w namiocie, że wyściskałam ją jak starą znajomą.

A zatem udało się dotarliśmy do Sofii. Zasypialiśmy, że na następny dzień dotrzemy do Istanbulu.
*************************************************************************************************************************************** **************
Let's say that it was Nis ... honestly I have no idea, we stopped at a station full of Turkish families with a German car registrations, and we quickly stopped in osobówce team. They met on the Internet. The driver gave the Post, "hey I am going to Turkey, who is with me? " and report to the couple: Turk and Iranian. Chad people. This guy was telling how in Spain went on foot and they were robbed of everything and kept saying "Turkey is dangerous" and that he would never go on foot to Turkey. About 20 km before the border we hit into something which resembles a dog than a cow ... we go. At the border was under the car next to the cow leg .... (yuck). Cells and cameras went into motion and a photo session as the driver struggles to break the leg of the suspension. Terrible. And on the border of Dante's scene played out. Huge stopper, and hundreds of frustrated Turks.
After several hours we drove. We wanted somewhere to stay and break, but we had a couch surfer Nadia recorded, and that she was 12 did not want to make trouble. Our Turki said that "Bugaria is dangerous, " and we have not slept in a tent, but that's cool and we can throw us where they see fit. They threw us in a super market unless Metro. In the end residues of cash for cell Nadie ask, do you still not sleeping, because we are not outside the shop. I came right away I met her and so glad that we do not have to sleep in a tent that wyściskałam her like an old friend.

So managed to arrived to Sofia. Zasypialiśmy that the next day we get to Istanbul.

Komentarze (0)