Geoblog.pl    salicjo    Podróże    otostop in Turkiye    wyspa, zamek i Jandarma
Zwiń mapę
2009
18
lip

wyspa, zamek i Jandarma

 
Turcja
Turcja, Van
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2927 km
 
Van wita nas gorącymi 36 stopniami Celsjusza.
Myślałam, że skonam. Miasto jest suche, ulice zakurzona jakby były w czasie remontu. Hasan chce nas zabrać na herbatę, idąc przekomarzamy się kto się pierwszy umyje:) A na początek Hasan opowiadam nam o gościu, który postanowił się nie myć - czyżby to jakaś aluzja do nas:))) Po lodowatym przysznicu zciełam komara. Hasan obudził nas i zaproponował wycieczkę na wyspę i kąpiel w Vanie - jasne, że na to polecieliśmy. Poźnym popołudniem, gdy słońce daje piękny pomarańczowy kolor popłyneliśmy na Akdamar. To wyspa położona jakies 20 km od centrum. Dopłyneliśmy łódką (5TL) i na miejscu opadły nam szczeny, ormiański kościółek Akdamar Kilisesi jest zachwycający. Pochodzi z X wieku i ponoć jego kopuły pokryte były masą perłową. Elewacje kościoła zdobią płaskorzeźby, przedstawiające historie biblijne. We wnątrz niebieskie freski nie robią wielkiego wrażenie. Na wyspie jest niesamowita fauna i flora, pełno tu czarnych królików i srebnych jaszczórek.
Nie tracąc chwili wróciliśmy do Hasana, który już pluskał się nad wodą. Szybko do niego dołączyliśmy i była to zdecydowanie najprzyjemniejsza, rzecz jaka spotkala mnie od 2 dni.

Pływaliśmy do zachodu słońca. Potem pojechalismy do supermarketu po jakies jedzonko. A tu zamieszanie i wściekła krowa hasa przed wejściem - ezgotycznie:) Po kolacji, chłopcy poszli na browar, a ja wróciłam do łóżka...super się spało...

Van jest słynny z kilku rzeczy po pierwsze jezioro, po drugie dwukolorowookie białe koty (gatunek pod ochroną), po trzecie ze śniadania:) Nie może być inaczej trzeba spróbować wańskiego śniadanka. Na Ul. Sniadaniowej uraczyliśmy oliwek, miodku, serka z ziołami, jajecznicy z kiełbaską, co Hasan popił gorącym mlekiem (fuj).
Potem poszliśmy do na zamek, na nogach to ok 40 min z centrum - po drodze wypiliśmy 4 butelki wody i tak umerałam z pragnienia. Weszliśmy od strony małego meczetu, gdzie przyczepiły się do nas dzieciaki, które chciały nas oprowadzać. Żeby je odgonić wystarczyło powiedzieć "lira bitti" co dosłownie znaczy lira koniec, ale małym przedodnikom nie trzeba było długo powtarzać. Paweł zachwycał się, skalistymi górami, a potem wymyślil spacer and brzeg jeziora. Po godzinie doszlismy do bagien i z kąpieli nici. Ale co by nie było, próbowaliśmy.
Wieczorem postanowiliśmy, że czas na nas.

**********************************************************************************************************************************
Van welcomes us with hot 36 degrees Celsius.
I thought you shall meet my end. The city is dry, dusty streets as if they were under repair. Hasan wants to take us to tea, going banter about who the first wash:) And at the beginning of Hasan tell us about the guy who decided to not wash - do this a hint to us:))) After the glacial przysznicu zciełam mosquito. Hasan woke us and suggested a trip to the island and swimming in the van - clear that it flew. In the late afternoon when the sun gives a beautiful orange color sailed on Akdamar. This island lies about 20 km from downtown. Sailed boat (5TL) and dropped us on the spot szczeny, an Armenian church Akdamar Kilisesi is delightful. It comes from the tenth century and reportedly the dome was covered with nacre. The facades of the church is decorated with reliefs depicting biblical stories. The frescoes inside the blue do not make a big impression. The island is the incredible flora and fauna, is full of black rabbits and srebnych jaszczórek.
Losing no time we got back to Hassan, who has already splashed in the water. Soon joined him and it was definitely the most pleasant, thing that she met me for 2 days.

We swam until sunset. Then we went to the supermarket after some food. And here the confusion and passwords mad cow before - ezgotycznie:) After dinner, the boys went to the brewery, and I went back to bed to sleep ... super ...

Van is famous for several things, first lake, the second dwukolorowookie white cats (a species under protection), third from breakfast:) can not be otherwise you have to try wańskiego breakfasts. For Ul. Breakfast uraczyliśmy oil miodku, cheese with herbs, scrambled eggs with sausage, which Hasan drank hot milk (yuck).
Then we went to the castle, on the legs is about 40 minutes from the city center - the way we had 4 bottles of water and so umerałam of thirst. We walked from the local mosque, where przyczepiły to us kids who wanted us guide you. To wash away enough for them to say, "lira Bitti," which literally means the end of the lira, but a small przedodnikom did not take long to repeat. Paul enthused, rocky mountains, and then came up with a walk and lake. After an hour we reached the marshes and swim the thread. But what was not, we tried.
Evening we decided it was time for us to go out from here.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
salicjo
Ania Hojwa
zwiedziła 9% świata (18 państw)
Zasoby: 84 wpisy84 13 komentarzy13 448 zdjęć448 7 plików multimedialnych7
 
Moje podróżewięcej
11.02.2012 - 11.02.2012
 
 
10.08.2011 - 19.08.2011
 
 
28.01.2011 - 13.02.2011