okazalo się ze naszą 3miesięczną emigrację spędzimy w Maple 70 km od centrum, znalazłam stray rower (o nazwie Cylon) o niewycyklinowanych kołach, którym jeżdziłam do pracy
Ontario - eksplorowalismy weekendami, w centrum nie mam co robić - zakupy w Eaton?? muzeum butów?? brakowało mi rynku i włyczegi po małych uliczkach
Podobało mi się na uroczej Queen street i slep z komiksami, gdzie znalazłam Naruto dla brata
poza tym siedzenie nad jeziorem i gapienie się w gęsi
czasem rodzinne wycieczki do Niagary (targowisko próżności) czy Mary Land (targowisko polskich katolików) czy gdzies nad jezioro odrywaly mnie od znurzenia w jakie wpychała mnie praca, podadłam w jakiś letarg, wszystko mnie wkurzało i chodź byłam z chłopakiem teskniłam za Polską i wkurzalam się na serwer couch surfingu (wersja 0.1) który padł). Może ta praca na nielegalu zdusiła mój entuzjazm??? nie wiem
następnym razem jak będę w Kanadzie Ontario będzie tylko przytsnakiem, w kierunku wymarzonej British Columbii - może dostane się tam na stopa...to tylko w sferze daleko falowych planów